warsztat architekta Niny Prudnikovej (Moskwa) Niny Prudnikovej, Philipa Yushina
Przechodząc przez galerię
Zdjęcie: Dmitry Livshits
Przygotowany wywiad: Oksana Kashenko
Stylista: Eka Frampol
Architekt: Nina Prudnikova, Philip Yushin
Journal: N4 (93) 2005
Istnieje kategoria szczęśliwych ludzi, których przestrzeń robocza nie jest nazywana warsztatem, laboratorium lub biurem. I nosi przytulną, a zarazem dumną nazwę "warsztat". Samo to słowo mówi, że szanowana osoba, pan, żyje i pracuje tutaj. I często to warsztat, a nie dom, naprawdę odkrywa duszę właściciela. Architektka Nina Prudnikova opowiada o swoim nowym warsztacie.Nina Prudnikova: Warsztat jest synonimem życia artysty. Chociaż jestem architektem, ale w duszy jest artystą, a artysta potrzebuje warsztatu. Tutaj możesz myśleć, komunikować się z ludźmi, nawiązywać przyjaźnie. Słowo "biuro" jest obce, nie było wcześniej używane. Uwielbiam słowo "warsztat". W młodości często odwiedzałem moich przyjaciół, artystów i architektów ... A teraz dla mnie warsztat jest drugim domem.SALON: Jakie są twoje meble tutaj! Angielski? - Nie wszystkie. Oto typowe angielskie krzesło, które zwykle umieszcza się przy kominku. Spójrz, ma takie duże uszy słonia, utrzymują wokół siebie mikroklimat, aurę. Mężczyzna siedzi przy kominku, jest zimno, a on jest ciepły. A kolor krzesła jest czysto angielski: ciemnozielona komórka na terakotowym tle. Ogólnie, moja miłość do Anglii jest niezmienna i nieskończona. Nie oznacza to, że robimy tylko angielskie wnętrza, ale dajemy przywilej angielskiego stylu.S: Co za wysokie drzwi! "Philip i ja zaprojektowaliśmy drzwi sami, wszystko, aż do zawiasów z małymi zwierzętami". Tutaj wysokość sufitu pozwoliła na ogromne powiększenie drzwi i dekorację sufitu sztukaterią i pięknymi gzymsami. Podobnie jak w starych moskiewskich domach. W salonie mamy malarstwo i fotografię. Jestem szalenie zakochany w starych mieszkaniach znanych ludzi, którzy teraz stali się muzealnymi apartamentami, w których zawsze prezentowane są zdjęcia krewnych, przyjaciół itp. Mamy mało uprawianych. Chociaż teraz zacznę dokładnie rozwijać ten temat w naszych wnętrzach. Ty bierzesz ciekawe stare fotografie i powiesisz je na jednej ze ścian (tu, przy okazji, zdjęć wszystkich moich krewnych).S: Wcześniej ta technika była używana w biurach, a twoje zdjęcia wisi w salonie. Dlaczego? - Podróżując do różnych krajów, doszedłem do wniosku, że w ogóle nie ma kanonów. Nie ma takich zasad, że tylko powieszenia powinny być powieszone w salonie, a z obrazów dozwolone są tylko martwe natury, ale w gabinecie można robić tylko portrety i fotografie. Wierzę, że możesz mieszać wszystko.S: Meble to także problem? "Oczywiście! Polub i włóż. Uważam, że wolność musi być wszędzie. Odwiedziłem ostatnio we Francji w tym samym mieszkaniu. Właściciele dużo podróżują i zbierają kolekcje różnych rzeczy, które są aranżowane bez żadnych zasad. Ale przebywanie w tym domu jest bardzo interesujące, ponieważ widzisz: życie ludzi bije kluczem, jest pełne pomysłów i wydarzeń. Mieszkanie, które jest zrobione jakby kupione w sklepie, jest martwe! Więc zapytałeś, dlaczego zdjęcia nie zawieszają się w biurze? A w moim biurze nie ma odpowiedniej ściany, ale jest w pokoju dziennym, więc zawiesiłem je tutaj. Wierzę, że im więcej złamiesz kanonów, tym bardziej żywy i lepszy staje się dom. Kanony mają już dość. Kto je wymyślił?S: Nina, powiedz mi, czy to nie jest ta chytrość? Jesteś bardzo dobry w kanonach i możesz pozwolić sobie na ich złamanie, wiedząc, gdzie się złamać. Nasi czytelnicy nie powinni tego robić, prawda? - Zgadza się, konieczna jest harmonia. A sam klient nie może tego zrobić. Ale mówię więcej o drugim. Mówię, że architekt czuje, że można to zrobić w tym konkretnym przypadku, ale to klient zatyka głowy za pomocą kanonów i całkowicie wymyślił. Tutaj na przykład: w sypialni powinno być łóżko, stolik nocny i żarówka na nocnym stoliku. Aby zrezygnować z tego, że stolik nocny jest potrzebny, klient jest bardzo trudny, jest poza jego siłą. Chociaż jasne jest, że sypialnia może być bez stolika nocnego ... Wszystko, co tu widzisz, zostało zebrane, że tak powiem, z tego, co było. Przynieśli coś ze starej pracowni, coś wymyślili, coś kupili. Wszyscy lubią przytulne. Oznacza to, że naszym zadaniem jest zrobienie groty dla klienta, przytulnej norki, w której czułby się komfortowo. Czy wiesz, jak zrobiłem moje pierwsze mieszkanie dla siebie? Byłem studentem. Pamiętam, że do Moskwy przywieziono bardzo dobry portugalski port, z którego szuflady zrobiono z dobrej jakości drewna. Nie ze sklejki. O północy wciągnąłem te pudełka do mojego jednopokojowego mieszkania, które chciałem jakoś urządzić w stylu projektanta. Spięła cały dom szufladami. Potem przez tydzień nie wychodziła z mieszkania: zapukała w ścianę dla siebie, potem stół (szuflady i drzwi zamiast blatu), potem coś jeszcze. Zrobiłem więc całe mieszkanie z pudeł. Wyglądało pięknie! Napisy na nich były tak graficzne! Przyjaciele podbiegli, cała chwała, mówią: "Nina, jakie jest twoje mieszkanie!" I mówisz o kanonach ...Nina Prudnikova: "Doszedłem do wniosku, że w ogóle nie ma kanonów: im więcej łamiesz kanony, tym bardziej żywe i lepsze mieszkanie staje się jasne, jestem pewien, że mieszkanie powinno być żywe, mieszkanie, które jest zrobione jakby kupione w sklepie, jest martwe!"