Karlo jordeti:

Właściciel fabryki mebli, Carlo Giorgetti, zawsze sprzeciwiał się tradycjom: "Zacznij robić to, co chcesz i przekonaj rynek, że tego właśnie potrzebujesz".

Przechodząc przez galerię

Przygotowany wywiad: Natalya Sedyakina

Journal: H (54) 2001

Na pierwszy rzut oka nie ma w nim nic nadzwyczajnego: zwykłego biznesmena. Kiedy zaczyna mówić, staje się jasne: bardzo dobrze wie, czego chce. Carlo ma niski głos, raczej ostry, nie włoski gest. Mówią o nim, że jest despotą, że praca z nim jest praktycznie niemożliwa. Niemniej jednak żaden projektant w całej historii fabryki GIORGETTI nie opuścił firmy i nigdy nie pracował dla nikogo innego.S: Kiedy przyszedłeś do firmy? - Bardzo wcześnie. Ja, ku mojemu szczęściu lub nieszczęściu, wcale się nie uczyłem. Nie dlatego, że nie mogłem, ale dlatego, że nie chciałem. Mam tak zwaną "nieformalną świadomość". Miałem 14 lat, gdy zacząłem pracować. Ale w pewnym momencie wciąż zdawałem sobie sprawę, że muszę się uczyć iw wieku 17 lat poszedłem do szkoły wieczorowej. W 18-19 lat byłem już pełnoprawnym członkiem zespołu w fabryce.S: Jak twoi rodzice zareagowali na twoją niechęć do nauki? - Z jednej strony było im przykro, z drugiej - nie mogli nic na to poradzić. Ponieważ powiedziałem: "Jeśli wyślesz mnie, abym studiował dalej, to opuściłbym dom całkowicie." Teraz rozumiem, że to była najsmutniejsza rzecz, jaką mój ojciec mógł wtedy usłyszeć. Ale z drugiej strony taki zwrot w moim losie okazał się daremny: po kilku latach, kiedy mój ojciec nagle zmarł, musiałem samemu wziąć kierownicę - i do tego czasu mogłem zrobić wszystko.S: Wydajesz się bardzo silną osobą? - Był czas, kiedy powiedzieli, że jestem prawdziwym dyktatorem. Ale moja postać nie była taka od samego początku. Nie mogę powiedzieć, że jest to zbyt "słodkie", ale bardzo różne. Dlaczego zostałem dyktatorem? Ponieważ zawsze był sprzeczny z tradycją, przeciw przepływowi. A kiedy robisz wszystko wbrew sobie, wszystko wokół ciebie jest wrogie. Tak więc, kiedy wpadłem na pomysł, nie było nikogo, kto by go poparł. Kiedy zostajesz zupełnie sam, stajesz się silniejszy.S: Tak więc projekt produktu jest zbudowany na evolutsionnosti ... "Tak sądzę." Istnieją dwie możliwości wejścia na rynek. Pierwszym z nich jest produkcja tego, czego wymaga rynek. Najprostsza opcja. A drugim jest zacząć robić to, co chcesz i przekonać rynek, że to jest to, czego potrzebujesz.S: A jak udało ci się przekonać rynek, że twoje produkty są "najlepsze"? - Miałem po prostu szczęście. Powodzenia to wielka sprawa. Miałem szczęście, że znalazłem ludzi, którzy rozumieli koncepcję firmy i byli w stanie ją wdrożyć. Najtrudniejsze w moim życiu było znalezienie takich ludzi. Moim zadaniem zawsze było stworzenie produktu, który różni się od wszystkich innych i że zostanie uznany za produkt GIORGETTI. W tym celu konieczne było zrozumienie, komu powierzyć rozwój projektów.S: Jak znalazłeś takich ludzi? - Znowu z "przeciwnego". Musieliśmy znaleźć ludzi, którzy nie mieli absolutnie nic wspólnego ze światem mebli i światem wnętrz. Ale - architekci, o wysokiej kulturze zawodowej. Prawdziwymi architektami byli ludzie, którzy umieli budować, umieli malować, rzeźbić - to, kto jest prawdziwym architektem, a nie ten, kto wie, jak robić piękne zdjęcia. Pomyślałem więc, że kiedy pójdę do tych ludzi, pojawi się coś nowego, coś ciekawego. Pierwszą osobą, z którą zacząłem pracować był Scalarri, znany artysta i architekt. Potem przyszedł Krier. A kiedy rozmawiałem z jednym z nich, zapytał mnie: "Czego chcesz? Nie rozumiem, o czym mówię, nigdy nie rysowałem takich rzeczy". A ja odpowiedziałem: "Dokładnie tego chcę, przyszedłem do ciebie, bo nie wiesz, jak to zrobić, więc zrób mi, narysuj". Dosłownie dosięgnął wścieklizny i zaczął coś robić bez zastanowienia. I tak narodziła się zupełnie nowa filozofia.S: Jak udało ci się utrzymać projektantów w tak trudnych zadaniach? - Byłem prawdziwym dyktatorem - zbyt poważną, nieprzyjemną osobą ... Ale nie byłem pod prysznicem. A kiedy znalazłem ludzi, którzy mówili w moim języku, byłem szczęśliwy. Myślę, że jestem jednym z niewielu, którzy złapali sposób pracy z personelem. Wszyscy ludzie w GIORGETTI muszą być pewni tego, co robią. Dlatego mając takie zaufanie, zawsze będą ze mną współpracować. Co tydzień będziemy omawiać różne kwestie. Zdarza się, że nawet nie mówię ani słowa: nasze stosunki robocze były od dawna ustalone i ustalone.Jak myślisz, dlaczego twoi projektanci nigdy nie pracowali w innych fabrykach? - Dobre pytanie, do rzeczy, że tak powiem. Właśnie teraz jeden młody projektant, mający 26 lat, chce poprowadzić bardzo dużego konkurenta. Ale zazwyczaj tak się nie dzieje. Ponieważ ci, którzy próbują odebrać "mojego" projektanta, są z reguły ludźmi niezbyt dużych umysłów. Nie mają własnych pomysłów. Bez odwagi. Bo nawet w celu "wychowania" osoby potrzebna jest pewna odwaga i ryzyko. Do tej pory nie zabrałem ani jednej osoby z innej fabryki i nie zwolniłem ani jednej osoby. Jeśli zdarzyło się, że ktoś odszedł, to odszedł z własnej woli. Aby projektant mógł z przyjemnością pracować z tobą, jest piękny, musisz mieć pewne poczucie, że tak powiem. Bardzo ważne jest, aby osoba miała "bliskie połączenie" z tobą. Nie wyobrażam sobie, aby Scalarri udał się do innej fabryki, gdzie istniałyby te same zasady, aby uzyskać tę samą wolność ... Naprawdę rozumiemy się nawzajem, to jest cała tajemnica. Co robię. A potem zawsze jestem uczciwy wobec moich architektów. Jeśli czegoś nie lubię, po prostu mówię, że to absolutnie nic dobrego - trzeba to robić inaczej.S: Czy nie jest strasznie być w takim stanie - "bez konkurentów"? To bardzo duża odpowiedzialność ... - Bardzo interesujące pytanie. Był czas, kiedy się bałem. Ponieważ w rzeczy samej moja wybrana ścieżka prowadzi do izolacji. Jedziesz ścieżką, której nikt nigdy nie poszedł. I przede wszystkim bałem się "duszenia w swoim własnym soku", to znaczy nie rozwijać się. A potem nie mamy masowej produkcji. Taka jest nasza specyfika i wiążą się z nią pewne trudności. Duży przemysł potrzebuje dużo produktu, a to stawia bardzo specyficzne zadanie dla projektanta: mam taką maszynę, potrzebuję mebli takich i takich rozmiarów, za taką cenę. Dla mnie nasza praca jest bardziej związana z działalnością dużego warsztatu niż z fabryką, ale z warsztatem, który pracuje z najbardziej zaawansowanymi technologiami. Jest to dla mnie bardzo ważne. Okazuje się, że musisz dużo zainwestować w samochody, prawie tyle samo, co seryjny producent. W tym przypadku mamy zupełnie inną strategię, której nie da się powtórzyć. Udało nam się zagwarantować, że nawet jeśli ktoś skopiuje nasze pomysły, to kopie je tak samo źle. I wciąż wygrywamy. I kiedy byłem o tym przekonany, śmiało poszedłem do przodu i przestałem się bać tej samotności, której wcześniej się obawiałem.Wywiad z projektantem GIORGETTI Chi Wing Lo przeczytany w magazynie "Salon-Wnętrze" N11 (56) 2001

LEAVE ANSWER