Ambasada Republiki Czeskiej w Moskwie
Przechodząc przez galerięZdjęcie: Dmitry Livshits
Przygotowany wywiad: Marina Volkova
Journal: H (109) 2006
Na Julius Fucik Street, niedaleko stacji metra Mayakovskaya, od ponad pięćdziesięciu lat działa ogromny kompleks ambasad. Ostatnio ma nowego gospodarza - Ambasadora Republiki Czeskiej w Rosji Miroslava Kostelka
Kompleks Ambasady Czechosłowackiej został wzniesiony w 1954 r. W Pasie Nowowasiewskiego (w 1963 r. Przemianowano go na ulicę Fuchik). Jego architektem był Viktor Semenovich Andreev. Wykonując zlecenie Ministerstwa Spraw Zagranicznych Czechosłowacji, połączył budynki administracyjne i mieszkalne z dekoracyjnymi ścianami z podjazdami ozdobionymi bramami z kutego żelaza. Trzy otwory zostały wykonane nad jednym z łuków - dla liter СSR ("Republika Czechosłowacka"). Kiedy w 1993 r. Słowacja podzieliła się na niepodległe państwo, środkowa litera musiała zostać usunięta. W Moskwie, największa reprezentacja Republiki Czeskiej na świecie.
Tło historyczne Eleny Savinova
SALON: Panie Ambasadorze, opowiedz nam trochę o sobie.
Pan Kostelka: Przez większość mojego życia byłem w wojsku. Studiował w szkole wojskowej, a następnie w akademii wojskowej. Na koniec wszedł do służby. Udał się od oficera sztabu batalionu do generała porucznika. Przez pewien czas pełnił funkcję pierwszego zastępcy szefa sztabu generalnego armii i pierwszego wiceministra obrony Republiki Czeskiej.
S: Jak długo jesteś w służbie dyplomatycznej?
Pan Kostelka: Przez cztery lata byłem attaché wojskowym w Kanadzie. Następnie pełnił szereg funkcji rządowych, po pewnym czasie otrzymał portfel ministerialny. Teraz jest siedem miesięcy, jak jestem w Moskwie.
S: Czy to Twoja pierwsza wizyta w Rosji?
Pan Kostelka: Byłem w Rosji wcześniej. To prawda, w podróżach służbowych iw ciągu zaledwie kilku dni. Moja ostatnia wizyta miała miejsce w 1998 roku i trwała mniej niż jeden dzień. Moskwa bardzo się zmieniła, stała się dość europejskim miastem.
S: Pani Kostelkova, czy byłaś kiedyś w Rosji?
Pani Kostelkova: Nie, jestem tu po raz pierwszy.
S: Co najbardziej Cię interesowało w naszym kraju?
Pan Kostelka: Ludzie Zawsze interesowałem się ludźmi z tego lub tamtego kraju. Lubię komunikować się z ludźmi, lepiej ich poznać. Mam nadzieję, że zrozumiem tajemnicę tajemniczej rosyjskiej duszy (uśmiecha się).
Pani Kostelkova: Byłem bardzo zainteresowany historią Rosji. Myślę, że kiedy spędzę więcej czasu w twoim kraju, naprawdę będę do niego przywiązany.
S: Czy podoba ci się budowa twojej ambasady?
Pan Kostelka: To jest wspaniała struktura. Nadal musimy się do tego przyzwyczaić, przede wszystkim do ogromnych rozmiarów. Jest owocem sowieckiej architektury lat pięćdziesiątych. W formie jest to prawdziwy wieżowiec, choć na siedmiu piętrach.
S: A pani Kostelkova?
Pani Kostelkova: Naprawdę to lubię. Moim zdaniem jest to niezwykle piękny budynek.
S: Czy rezydencja ambasadora znajduje się również w ambasadzie?
Pan Kostelka: Tak, to jest osobny trzypiętrowy budynek, który jest widoczny z okien mojego biura. Teraz jest naprawa.
S: Czy przywieźliście tu coś własnego, czy też wnętrza waszej rezydencji pozostały praktycznie niezmienione?
Pan Kostelka: Sprowadziliśmy z nami sporo rzeczy. Są to głównie książki, fotografie, obrazy. Jeśli chodzi o te ostatnie, przyjechało nam tylko jedno zdjęcie z Czech. Reszta, którą kupiliśmy tutaj. To są rysunki dzieci. Kupiliśmy je na imprezie charytatywnej na rzecz ofiar w Biesłanie.
Pani Kostelkova: Z moich rzeczy to tylko fotografie dzieci i brata. Faktem jest, że nie wiedziałem, jaki będzie lokalny dom i jaki lepszy sposób na jego dekorację. Przywiozłem też rzeczy, które były w moim domu w Czechach i do których jestem bardzo przywiązany.
S: Co wolisz robić w wolnym czasie?
Pan Kostelka: Praktycznie nie mam wolnego czasu. Będąc na wakacjach lubię chodzić. Niestety, z powodu braku czasu do tej pory nie widziałem zbyt wiele w Moskwie. Mam nadzieję, że uda mi się to naprawić w nadchodzących latach. Uwielbiam czytać. Uwielbiam książki o historii i literaturze science fiction. Moje przywiązanie to łowienie ryb. W Rosji masa miejsc, w których można dobrze łowić. To prawda, znowu, ze względu na napięty harmonogram, wciąż nie mam wielkiego wyboru.
S: Pani Kostelkova, podziel się tym, jak zorganizowane jest twoje życie?
Pani Kostelkova: Staram się aktywnie uczestniczyć w działaniach Międzynarodowego Klubu Kobiet. Opracowaliśmy program dla kobiet - żon ambasadorów i pracowników ambasad. Myślę, że zaraz po zakończeniu wakacji zaczniemy organizować imprezy. Pieniądze, które zbieramy w trakcie naszych działań, trafiają na cele charytatywne. Chciałbym pomóc małym dzieciom, sierotom. Zwłaszcza ci, którzy są w szpitalu. Ponadto posiadam niezbędne umiejętności - z zawodu jestem pielęgniarką. W wolnym czasie dużo czytam, zwłaszcza książki historyczne. Często oglądam filmy historyczne. Uwielbiam ogrodnictwo. Zimą jeżdżę na łyżwach. Na terenie ambasady znajduje się lodowisko. Latem lubię jeździć na rolkach, ale niestety nie wypróbowałem tego jeszcze w Moskwie.
S: Panie Kostelka, był pan w jakimkolwiek rosyjskim mieście z wyjątkiem Moskwy?
Pan Kostelka: Regularnie organizujemy spotkania gospodarcze w regionach. Muszę przyznać, te miejsca mnie uderzyły. Kiedy podróżuję na odległe tereny, dziwię się pięknu rosyjskiej ziemi. Masz niezwykłą naturę. I ludzie, żeby się z nią równać - nadzwyczajni.