Konieczne jest, aby wybrać się tu dość wcześnie na wiosnę, kiedy półprzezroczysta pokrywa śnieżna nadal leży na krzakach z bukszpanu, przycięta w formie dziwnych postaci i jasnych koronek wokół majestatycznych arkad bukowych. W tym czasie ogród Rolfa Waltera Schwarza przypominał zaczarowaną wysepkę, która przypadkowo wpadła w praktyczną krainę opowieści o braciach Grimm. W przeciwieństwie do hałaśliwego, wielojęzycznego Hamburga, przyciągającego turystów swoim słynnym życiem nocnym i atmosferą portowego miasta, wiejska część północnych Niemiec wygląda jak zestaw podarunkowy pocztówek z ilustracjami do baśni braci Grimm. Tak więc schludny domek krasnoludów, który chronił Śnieżkę, kryje się za wysokimi lipami, a Jaś i Małgosia kończą się w zgrabnym, niemieckim ogrodzie. Wśród małych ładnych domków z przyciętymi trawnikami i zadbanymi zielonymi żywopłotami ogród Rolfa Waltera Schwartz wygląda jak obcy fantastyczny kącik. Z jakiegoś powodu nie możesz się doczekać spotkania z ciekawym Carroll Alice lub z delikatną pięknością z obrazu Rafaela. Ten ostatni nie jest zaskakujący, ponieważ twórca ogrodu, niemiecki restaurator Rolf Walter Schwartz marzył kiedyś o przeprowadzce do Włoch. Życie było inne i postanowił przenieść kawałek Włoch do swojej ojczyzny. Ale jeśli chodzi o narożniki w stylu Krainy Czarów, one, jak przystało na prawdziwą bajkę, pojawiły się zupełnie nieplanowo. Jednak na początku nie było planów dotyczących ogrodów wokół Rolfa i jego żony Ursuli, a nie mogło być. Wydawali się typowymi mieszkańcami miast, którzy nie chcieli zrezygnować ze względnego komfortu miejskiego życia i jego energicznego rytmu. Dom i fabuła zostały odziedziczone przez Ursulę, a gdyby nie dwójka młodych synów, którzy lubili wolność wioski i oczywiście skorzystali, rodzina Schwartza pozostałaby w Hamburgu. Wtedy strona była tylko ogrodem i trawnikiem. Dziś jest to uroczy ogród, w którym znajduje się miejsce na wszystko: włoską parter i ozdobiony brzegami starożytnych kanałów urn, ogromne żywe łuki, przede wszystkim przypominające arkady gotyckich katedr, urocze zakątki przyrody i uroczo niesystematyczne ogrody. Szczególna duma Rolfa - siedmiometrowa arkada buków. 18 lat temu posadził około 40 sadzonek i przez kilka lat nie poddawał ich przycinaniu. Kiedy buki stały się wystarczająco wysokie, połączył ich szczyty ze sobą, tworząc żywe łuki. Przez bukowy arkadę rozciąga się niesamowity widok na łąki z leżącymi poniżej klombami, na których rosną młode bukszpany - materiał do realizacji nowych fantazji pana Schwartza. Rolf nadal nie wie dokładnie, co to będzie, ale ma dość planów na przyszłość. Wkrótce przejdzie na emeryturę ze swojej restauracji i całkowicie poświęci się ogrodowi.