Интервью с художником Моникой Риттербанд, создавшей для датской фарфоровой мануфактуры KRÓLEWSKA KOPENHAGA kolekcja "Muzyka"
Przechodząc przez galerięPrzygotowany wywiad: Olga Korotkova
Journal: Decor N4 (104) 2006
Spotkaliśmy się z Moniką w cudownym czasie iw nie mniej niezwykłych okolicznościach: w Wigilię, w obecnym królestwie duńskim, w centrum bajecznej Kopenhagi. Sama Monica jest jak wróżka z bajki: w puszystym, liliowym płaszczu, miła i uśmiechnięta, utalentowana i inteligentna. On kocha ludzi (przyjemna rzadkość w naszych czasach), docenia ich za ich indywidualność i oryginalność. A to nie są tylko słowa: wszystkie dzieła tego niesamowitego artysty są wesołym wyznaniem miłości. Leniwcom i marzycielom, snobom i egoistom, zakochanym i opuszczonym, grubym i chudym, wesołym i smutnym. Rzeźbi różne, różne rzeźby i oferty, aby przekazać je osobom o odpowiednim "losie" - i tym samym wyrazić swoją miłość. W końcu szczęście - "to jest, kiedy rozumiesz" i zabrać ze sobą wszystkie torty i buty. Monica jest bardzo romantyczną kobietą. Ona tego nie zauważa i prawie nie uważa się za romantyczną: po prostu żyje w ten sposób, tworzy swoje prace w ten sposób i czuje świat w ten sposób.
SALON: Jak wpadłeś na pomysł "Muzyki"?- To długa historia. Pochodzi z samego dzieciństwa. Mój dziadek ze strony ojca był marynarzem. Ale nie tylko marynarz, ale rybak. Był naprawdę niesamowicie muzykalny: nie tylko kochał muzykę - nie mógł bez niej żyć. Kiedy naprawiał sieć, zawsze śpiewał melodie własnej kompozycji. Więc możemy powiedzieć, że był zarówno rybakiem, jak i kompozytorem. Jednak nie znał ani jednej nuty. Co byś zrobił w takiej sytuacji, gdy masz dużo nowych melodii i nie wiesz, jak je nagrywać? Zgadza się, pośpieszysz do telefonu, obudzisz najlepszego przyjaciela w środku nocy, narzekasz na melodię w słuchawce telefonu, a znajomy nagra jej notatki. Dziadek to zrobił. Pod koniec życia był już nieporęczny ze swoimi kompozycjami. Nie znałem mojego dziadka, ale notatnik dotarł do mnie. Byłem zdumiony, jak różnorodne i indywidualne są jego szkice, ile postaci i ile różnych nastrojów na tych stronach jest poplamionych nutami! A dla mnie, mała dziewczynka, muzyczne nuty nabyły "życie", widziałem w nich ludzkie postacie ... Zacząłem rysować notatki, wymyślać swoje życia ... Tak właśnie fantazjowałem - i nie mogłem pozbyć się fantazji tych dzieci. Potem moje notatki żyły w formie małych rzeźb. Mam ich całą rodzinę i bardzo ich wszystkich kocham. Każdy obraz jest powiązany z prototypem: na przykład Sofa-Notatka to wizerunek przyjaciela, który uwielbia spędzać czas siedząc w telewizorze. Może każdy ma takiego kumpla. Jest "długonoga nuta", modelowa notatka czy coś takiego, jest "marzyciel z nutami" ... Pomyślałem o tym, jak wspaniale było zrobić taki prezent. Dajesz figurę - i opowiadasz historię, jak postrzegasz tę osobę. To bardzo osobisty prezent. Lub na przykład w rodzinie. Jeśli dziecko jest leniwy, możesz powiedzieć mu o tym w ten sposób. Więcej danych pomoże ci stworzyć przyjemny stolik: powiedzą ci, gdzie usiąść ...
S: I jak to się stało, że twoje rysunki przeniosły się na naczynia?
- Совершенно неожиданно. Была выставка моих работ, и ко мне подошел человек из компании KRÓLEWSKA KOPENHAGA, предложил сотрудничать, назначил встречу. Я не верила своему счастью! Что, вы думаете, было потом? Я опоздала на эту встречу! И не застала этого человека. Так нервничала, так спешила, в итоге повернула на автобане не туда, заплутала, расплакалась даже от досады на себя. Разумеется, приехала слишком поздно! Вернулась домой в ужасном настроении, поворачиваю ключ и слышу телефонный звонок. Это был самый прекрасный звонок из тех, которые могли раздаться в этот момент. Так я стала работать над коллекцией "Музыка".
S: Czy nie obawiasz się, że "Muzyka" zniszczy klasyczne tradycje marki? W końcu porcelana królewska znana jest na całym świecie ze swoich tradycyjnych ozdób, które są już dobre dwieście lat ...
- Wcale nie! "Muzyka" nie niszczy, ale wzbogaca historię marki. Kiedy propozycja została mi złożona, przedstawiciele fabryki dokładnie to zrobili. Chcieli wnieść do klasycznego repertuaru nutę nowoczesności, humoru, młodości.
S: Gdzie nauczyłeś się rysować?
- Zawsze malowałem, jak pamiętam. Wśród moich krewnych jest wielu artystów po mojej stronie matki. Mama jest mozaiką, ciocia jest rzeźbiarzem. Kiedy miałem 12-13 lat, pomogłem mojej matce stworzyć tło dla mozaiki i znałem już tę technikę bardzo dobrze. Później zaangażowałem się w rzeźbę. W pobliżu Kopenhagi znajduje się park, który zdobi moje rzeźby. Są ogromne, mają osiem metrów wysokości! Mam więc bardzo duże rzeźby i bardzo małe (moje notatki na tablicy). (Śmieje się)
S: Nie miałeś szansy zostać artystą!
- Nie, nie. Mama zawsze chciała, bym został muzykiem. Tak, a ja sam nie zawsze zostanę tylko artystą. Poza muzyką i czystą sztuką zawsze interesowałem się Słowem. I nauczyłem się być dziennikarzem. To znaczy, interesowały mnie najważniejsze rzeczy, które mogą wyrazić osobę. Przez wiele lat pracowałem w wydawnictwach, w telewizji ... Osiem lat temu porzuciłem dziennikarstwo i poszedłem całkowicie do sztuki.
S: Skąd jesteś?
- Z Danii. Moja matka pochodzi z Rumunii, a mój ojciec pochodzi z Holandii. Najciekawsze jest to, że jego przodkowie pochodzą z Rosji. Dawno, dawno temu byłem w ZSRR, w Leningradzie i Moskwie. Naprawdę to lubiłem.
S: Teraz wszystko się zmieniło, byłbyś zaskoczony ...
- Pałac Zimowy, myślę, że nie. (Śmieje się)