Отель House of Madrid в Мадриде
Przechodząc przez galerięGłówne nagłówki: Marina Volkova
Journal: N5 (116) 2007
Dona Marta Medina wydawała się na zawsze poświęcać historii sztuki - organizowała wystawy i wykłady. Kto by pomyślał, że pewnego dnia znajdzie się w hotelu ?! To było niespodzianką nawet dla niej samej. Martha Medina właśnie kupiła nieruchomość. Miała tam mieszkać. Pod koniec lat 80. Medina kupiła dom w pobliżu Sewilli, ale w rzeczywistości okazało się to zbyt duże dla niej samej. I bez zastanowienia dwukrotnie zamieniła go w mały luksusowy hotel. Mieszkania w starej rezydencji z XVIII wieku w samym sercu Madrytu miały ten sam los. Muszę powiedzieć, że te apartamenty mają królewskie proporcje. "Dlaczego nie zrobić z nich mini-hotelu?" - pomyślała przedsiębiorcza Medina, która już miała podobne doświadczenie. Tak powstało niepowtarzalne Casa de Madrid.
Pozostają tylko faworyci, a same pokoje są zarezerwowane długo, ponieważ jest ich tylko siedem. Szczególnie uwielbiam gwiazdy operowe hotelu. Przede wszystkim ze względu na swoją lokalizację - naprzeciwko teatru Royal Opera and Ballet w Madrycie dosłownie po drugiej stronie ulicy.
Gospodyni zdołała stworzyć prawdziwie majestatyczną atmosferę w tym hotelu. Nie było to trudne, ponieważ oprócz historii sztuki, Medina studiowała sztukę dekoracyjną i niejednokrotnie pracowała jako dekorator. Poza tym pomagała jej arystokratyczna przeszłość. Pokoje hotelowe ozdobione są pamiątkami - przedmiotami o wielowiekowej historii dziedzicznej: antykami, które dla prababci obecnej babci były zwyczajnymi i znanymi, ciemnymi portretami przodków Medyny - damami w krynolinach i rycerzami w zbrojach. Martha Medina mówi, że nie lubi tworzyć wnętrza od zera, lubi to, kiedy ma już zaległości. Uważa, że najważniejsza jest atmosfera samego pokoju, a nie poszczególne przedmioty, które go zdobią. Dzięki szlachetnemu szykowi Casa de Madrid miała wszystko. Pojawiły się tutaj luksusowe perskie dywany wyszywane jedwabnymi nitkami i wykwintne freski naśladujące wystrój dawnych rzymskich willi. Ściany sal rekreacyjnych pokryte są więc freskami, kopiującymi te, które znajdowały się w słynnej willi patrycjusza Libii.
W Casa de Madrid są "greckie", "indyjskie", "hiszpańskie" i inne pokoje, z których każdy jest urządzony zgodnie z wybranym krajem. Ale wszystkie sprawiają wrażenie czegoś poważnego. "Mój hotel jest rodzajem starożytnego hiszpańskiego pałacu" - mówi z dumą Medina. Wydawałoby się, że niewielu powinno wiedzieć o takiej "zamkniętej" instytucji, małej, rodzinnej. Tak jednak nie jest. "Tu jest, siła reputacji", uśmiecha się Medina. "Hotel jest polecany przyjaciołom, przyjaciołom znajomym, a połowa świata już wie o tobie."